Dobrze jest również zabrać do Maroka apteczkę pierwszej pomocy, w której znaleźć powinny się leki przeciwwymiotne i przeciwbiegunkowe, leki przeciwbólowe, preparaty na owady, krople żołądkowe, materiały opatrunkowe czy też elektrolity na wzmocnienie organizmu oraz woda utleniona, wapno i węgiel. W apteczce trzeba też mieć małe Solina: Zbiornik wodny Solina to doskonałe miejsce na uprawianie sportów wodnych, kąpiele i wędkowanie. Cerkiew: Bieszczady słyną z pięknych cerkwi, które można zwiedzać. Jedną z najbardziej znanych jest Cerkiew w Wołosatem. Szlaki turystyczne: Bieszczady oferują mnóstwo szlaków pieszych i rowerowych. Lesko, Połonina Wetlińska, Chatka Puchatka. Zwiedzanie Leska: synagoga, kirkut, zamek, cmentarz wojenny, kościół. Wyjazd busem z Leska do Kalnicy (1.5 godz). Wyjście na szlak czerwony przezPołoninę Wetlińską do schroniska Chatka Puchatka (długość przejścia: 4 godziny). Nocleg na szlaku, w Chatce. Ponadto można też dorzucić do zestawu plastry, wodę utlenioną, żel na ugryzienia owadów Oczywiście wszystkie te lekarstwa znajdziemy na miejscu. Jednak moim zdaniem lepiej nie fundować sobie eksperymentów i wykorzystać sprawdzone metody w momencie gdy jest potrzebna natychmiastowa pomoc. Na koniec kwestie podstawowe, czyli dokumenty. Jeśli planujesz wycieczkę do Izraela, powinieneś zabrać ze sobą lekkie ubrania, takie jak luźne spodnie i bluzki. Powinieneś również mieć co najmniej jedną parę długich spodni i bluzek na chłodniejsze dni. Jeśli planujesz odwiedzić świątynie lub inne miejsca religijne, powinieneś mieć ze sobą ubrania zakrywające ramiona i 5 porad, gdzie jechać w Bieszczady jesienią Wetlina Wetlina to niekwestionowana królowa wśród bieszczadzkich miejscowości letniskowych. To właśnie do niej, szczególnie w okresie letnim, co roku Na Mazury najlepiej jechać pod koniec września, bo: nie ma tam wtedy ludzi + wszystkie zalety, które się z tym wiążą, a jest ich całe mnóstwo. Można zaznać trochę dzikiej przyrody, a nie tylko dzikiego jazgotów dzieci i młodzieży (tej „ach tej dzisiejszej”). Można zobaczyć takie niespotykane widoki jak puste jeziora, puste Bieszczady jesienią samochodem. Podróżowanie samochodem po Bieszczadach jesienią to wspaniała opcja, która pozwala odkryć uroki tego magicznego regionu w pełni. Jednym z najbardziej malowniczych i popularnych szlaków samochodowych jest Wielka Pętla Bieszczadzka, która wiedzie przez wiele urokliwych miejsc. Park Gródek w Jaworznie – Wstęp do Parku Gródek jest bezpłatny – Możecie tutaj spacerować z psami – Pamiętajcie, że w Parku Gródek nie można się kąpać – Na spacer po Polskich Malediwach zarezerwujcie sobie około 2h. Park Gródek, czyli Polskie Malediwy, to przepiękny zakamarek w Jaworznie, w województwie śląskim. Na tę chwilę, najczęściej możemy spotkać węża Eskulapa w Bieszczadach i Górach Sanocko-Turczańskich. Do dziś jednak trwają spory na temat ich liczebności. Szacuje się, że jest ich w Polsce w okolicy 100-170 gatunków. Jest to więc wielkie szczęście spotkać tego wijącego przyjaciela na własne oczy. Chociaż, zapewne nie dla ui1x. Wrzesień to miesiąc coraz chłodniejszych i krótszych dni. Możliwy jest jednak siew warzyw do gruntu. Plony zbiera się po kilku tygodniach albo wiosną. We wrześniu nadal jednak sporo jest słońca. Takie warunki bardzo lubią np. rukola oraz rzodkiewki. Te warzywa rosną tak szybko, że plon zbiera się nawet już po 2-3 tygodniach w przypadku rukoli. Z myślą o wiośnie warto posiać szpinak i sałatę. Będą gotowe do zbioru wiosną. Oto lista warzyw, które można siać we wrześniu: Czosnek – cały wrzesień (IX) Uwagi: czosnek rozmnaża się nie z nasion lecz z ząbków i cebulek powietrznych. Cebulki są drobne i ich sadzenie przypomina siew. Czosnek z cebulek powietrznych jest gotowy do zbioru w lipcu (VII) następnego roku. Cebulki powietrzne czosnku są tak małe, że sieje się je jak nasiona. Fot. Niepodlewam Komatsuna (kapusta japońska, szpinak musztardowy) – do 15 września (IX) Uwagi: komatsuna rośnie bardzo szybko. Nadaje się do uprawy w gruncie i donicach. Komatsuna nadaje się do sałatek i dań duszonych. Mizuna – do 15 września (IX) Uwagi: mizuna to warzywo liściaste. Bardzo szybko rośnie. Mizunę zjada się na surowo, np. w sałatkach, albo w daniach duszonych. Fot. Niepodlewam Roszponka – cały wrzesień (IX) Uwagi: tak późno wysianą roszponkę zbiera się zimą, jeśli jest ciepła, albo wczesną wiosną. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Roszponka Vit – Kiepenkerl Roszponka jest mrozoodporna. Fot. Niepodlewam Rukola – pierwsza połowa września (IX) Uwagi: rukola nadaje się do zbioru już po 2-3 tygodniach. Warto ją przykryć agrowłókniną, dzięki której nie atakują jej pchełki ziemne i rośnie szybciej. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Rukola Speedy – Kiepenkerl Wrześniowy siew warzyw powinien uwzględniać rukolę, Jest bardzo łatwa w uprawie i błyskawicznie rośnie. Fot. Niepodlewam Rzodkiewka – pierwsza połowa września (IX) Uwagi: najlepiej siać późne odmiany rzodkiewki, np. Sopel Lodu. Dobrze ją przykryć agrowłókniną, by w jej liściach dziur nie wygryzały pchełki ziemne. Rzodkiewki z zbiera się pod koniec września (IX) albo na początku października (X). Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Rzodkiewka Poloneza – Kiepenkerl Rzodkiewka posiana we wrześniu nigdy nie zakwitnie, bo dni są krótkie. Fot. Niepodlewam Sałata – pierwszy tydzień września (IX) Uwagi: sałatę można też siać do skrzynek i przesadzić do gruntu na początku października (X). Do uprawy nadają się tylko niektóre odmiany sałaty zwane ozimymi lub zimowymi. To np. Laredo, Nansena, Reskia. Sałatę warto lekko przykryć, np. słomą i gałęziami, bo może przemarznąć. Plon zbiera się wiosną. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Sałata Estelle – Kiepenkerl Do siewu wrześniowego nadają się odmiany zimowe sałaty. Fot. Niepodlewam Szpinak – wrzesień (IX) Uwagi: gdy jesień jest ciepła, siew szpinaku warto opóźnić nawet do października (X), aby nie zdążył wzejść przed zimą. Szpinak posiany we wrześniu zbiera się w kwietniu następnego roku. Bardzo dobrą zimową odmianą jest np. szpinak Olbrzym Zimowy. Nasiona dostępne w naszym Sklepie Niepodlewam: Szpinak Palco – Kiepenkerl Szpinak z siewu wrześniowego zbiera się wiosną. Fot. Niepodlewam Trybula – do połowy września (IX) Uwagi: trybula jest odporna na przymrozki. Szybko rośnie i ma małe wymagania. Jesienią trybulę uprawia się na młode listki, Fot. Niepodlewam 03-09-2021 08:21Wrzesień to doskonała pora na sadzenie, dzielenie i przesadzanie wielu roślin ogrodowych. Dla niektórych z nich, to już "ostatni dzwonek", jeżeli mają się dobrze zakorzenić przed nadejściem przesadzeniem roślin z doniczek do ogrodu kopiemy dołki i zaprawiamy je (zależnie od potrzeb)torfem, gliną lub Wojciech Surdziel / AG1 z 5Rysunek przedstawia sadzenie różanecznika wykopanego z ogrodu bryłą ziemi. Odpowiednio duży dołek zaprawiamy kwaśnym torfem. Roślinę sadzimy na taką samą głębokość, na jakiej rosła dotychczas. Obficie Agnieszka SygaPrzygotowanie miejsca pod sadzenieGrządki przeznaczone pod nowe rośliny powinniśmy przekopać, oczyścić z chwastów i kamieni, a następnie zagrabić. Jeśli chcemy przy okazji wzbogacić podłoże w składniki pokarmowe i próchnicę (a to się zawsze przydaje), to podczas kopania mieszamy ziemię z dobrze rozłożonym kompostem. Gdy planujemy posadzenie drzewek, krzewów lub bylin z pojemników, wówczas kopiemy dołki - osobno pod każdy okaz. W przypadku ciężkiej, słabo przepuszczalnej gleby, na dno dołka sypiemy warstwę drenażu - np. gruzu lub tłucznia. Pod bardziej wymagające gatunki na drenaż wrzucamy jeszcze kompost. Głębokość dołków powinna oczywiście odpowiadać wysokości doniczki (a co za tym idzie, wysokości bryły korzeniowej), w której kupiliśmy roślinę. Dlatego dołki najlepiej kopać w chwili sadzenia poszczególnych sadzimy we wrześniu w ogrodzieByliny i krzewy zakończyły już wzrost, ich pędy są sztywne, nie więdną tak łatwo, jak wiosną. Sadzeniu sprzyja także to, że we dnie nie ma już rośliny, wybierajmy tylko egzemplarze, które nie mają przesuszonej bryły korzeniowej, ani oznak chorobowych. Po posadzeniu rośliny dobrze podlewamy i pilnujemy, by przez najbliższe tygodnie miały w glebie dostateczną ilość dwuletnieGatunki dwuletnie, co oznacza, że w pierwszym roku po wysiewie nasion, rośliny te tworzą tylko liście, a w drugim roku zakwitają, zawiązują nasiona i potem zazwyczaj brodaty,dzwonek ogrodowy -Nasiona roślin dwuletnich wysialiśmy w czerwcu na specjalnych grządkach. Teraz siewki już podrosły i mają postać niskich rozet liściowych. W pierwszej połowie września nadchodzi pora, by je przesadzić na stałe miejsce, przeznaczone dla nich w ogrodzie. Gatunki o niewielkich rozmiarach (bratki, stokrotki) sadzimy na rabacie co 15-20 cm, zaś te o szerokich rozetach (naparstnice, malwy, dzwonki ogrodowe) rozmieszczamy rzadziej - np. co 25 cm. Każdą roślinkę obciskamy w ziemi, by korzenie miały kontakt z i krzewy o zimozielonych liściachŻywotniki,jałowce,cyprysiki,sosny -Wszystkie te gatunki mają igły lub łuski, które zdobią je także zimą. Sprzedawane są najczęściej w doniczkach, w których, po kilku latach uprawy, zdążyły już wytworzyć dobrze rozrośnięty system korzeniowy. Wprawdzie fachowcy twierdzą, że takie egzemplarze można przesadzać z doniczek do gruntu od wczesnej wiosny do września, jednak zarówno wiosenny okres silnego wzrostu, jak i później letnie upały nie sprzyjają dobremu przyjęciu się tych roślin. Wtedy zbyt łatwo je przesuszyć, a co za tym idzie - narazić na silny lepiej trzymajmy się tradycyjnych terminów. We wrześniu (starajmy się "wyrobić" z ich sadzeniem do 15-go września) jakoś łatwiej tym roślinom zadomowić się w nowym miejscu. No, i zdążą przed zimą porządnie się zakorzenić. Podobny termin sadzenia obowiązuje dla krzewów o liściach trwałych zimą: laurowiśni,mahonii,berberysu Juliany,bukszpanu,trzmieliny Fortune'a,irgi Dammera, ostrokrzewu,ognika,a także różaneczników i innych gatunków z rodziny rośliny także kupujemy koniecznie w pojemnikach. Dopuszczalne jest także sadzenie tego typu roślin z bryłą korzeniową, obwiązaną tkaniną workową. Bryła musi być na tyle duża, aby jej średnica odpowiadała średnicy odradzam kupowanie roślin iglastych i zimozielonych liściastych wykopanych "żywcem", bez osłoniętej bryły korzeniowej, nawet, gdyby kusiły bardzo niską ceną. Nie wiadomo ile czasu upłynęło od ich wykopania, rośliny zdążyły już stracić przez parowanie z igieł i liści sporo wody. Nawet, jeśli je szybko posadzimy i zaraz podlejemy, mogą się nie przyjąć, albo nie przetrwać najbliższej zimy. Lepiej nie ryzykować. Zresztą żaden szanujący się szkółkarz nie sprzedaje zimotrwałych roślin, wykopanych prosto z gruntu bez zabezpieczenia. Teraz, we wrześniu można we własnym ogrodzie przesadzać te rośliny, ale najlepiej młode i z szeroko okopaną bryłą korzeniową. Przesadzanie starych krzewów oraz drzewek stwarza spore ryzyko, że się nie przyjmą. Jeśli chodzi o minimalne odległości pomiędzy drzewkami, czy krzewami, to najpierw trzeba sprawdzić, jak bardzo dana odmiana rozrasta się wszerz po 10-20 latach. Jeżeli ktoś zakłada teraz żywopłot z roślin iglastych lub zimozielonych to też jest najlepsza na to pora. Pamiętajmy o prawidłowych odległościach (np. popularny żywotnik 'Smaragd' rozmieszczamy co 60 cm).BylinyByliny kupione w pojemnikach traktujemy tak samo jak drzewka w doniczkach, to jest wyjmujemy je i sadzimy w wykopanych dołkach odpowiedniej głębokości. W taki sposób możemy sadzić na rabatach nawet okazy kwitnące (np. jeżówek, marcinków i innych jesiennych piękności). Jeśli natomiast kupiliśmy byliny nie w pojemnikach, lecz wykopane z gruntu, to skracamy ich części nadziemne, by rośliny zbytnio nie traciły wody przez transpirację. Teraz też nadszedł czas na przesadzanie, a przy tym także na dzielnie bylin. Dotyczy to głównie gatunków, które kwitną na wiosnę i wczesnym latem:gęsiówki,żagwinu,floksa szydlastego,tawułki i wielu przesadzamy we wrześniuJeśli koniecznie musimy przesadzić lub podzielić gatunki, które kwitną teraz, to skracamy ich łodygi (kwiaty możemy wstawić do wazonu). Świetnie się teraz przesadza trawy (oprócz właśnie kwitnących) i turzyce, funkie i paprocie. We wrześniu sadzimy też cebulowe rośliny, które kwitną wiosną. Na pierwszy ogień idą te najwcześniejsze- przebiśniegi i krokusy). Wrzesień - czas na sadzenie cebulWięcej o: W Bieszczadach bezczynne czekanie na lepszą pogodę to grzech. Zwłaszcza że błękitne niebo czasami odbiera górom magię. Sprawdźcie, czy warto wędrować bieszczadzkimi połoninami w gęstej mgle. Słyszę śmiech. Nie mam pojęcia czyj – ścieżka ginie w gęstej mgle parę metrów przede mną. Zniknęły w niej też widoki, o których tyle czytałam. Szlak jest dziś prawie pusty. Dwie godziny wcześniej na parkingu w Ustrzykach Górnych oprócz naszego samochodu stały tylko dwa inne. Na słońce nie ma co liczyć, ale nie pada. A że jest chłodniej? Od razu chce się żwawiej maszerować. – Daleko jeszcze do Ustrzyk? – to ich śmiech przełamał wcześniej ciszę. Troje dwudziestoparolatków rozgrzewa się zawartością termosu. Nie taką odpowiedź chcieli usłyszeć, myśleli, że bliżej, ale nie psuje im to humorów. – A do szczytu Caryńskiej? – pytamy. – Jeszcze tylko kawałek, może kwadrans. Ale tam to dopiero wieje! – dodają tak wesoło, że wcale nie brzmi to jak przestroga. Połonina Caryńska we mgle Czerwony szlak z Ustrzyk Górnych przez Połoninę Caryńską do Brzegów (Berehów) Górnych jest dobrze oznaczony i nawet we mgle nie sposób się zgubić. Najpierw śliska, błotnista ścieżka zaprowadziła nas do lasu. Tam podchodziło się łatwiej: bardziej ubite podłoże, pomocne korzenie i pnie, wyżej spore kamienie, po których momentami szliśmy jak po stopniach. Po mniej więcej półgodzinnym marszu w odosobnieniu dogoniła nas pięcioosobowa grupa. Szybko zniknęli we mgle, znowu zostaliśmy sami. Taka cisza uruchamia wyobraźnię. Wilgotna biel pochłonęła cały drugi plan – mogło się z niej wyłonić wszystko. Na krańcu lasu w pogodny dzień otworzyłaby się przed nami przestrzeń. Zobaczylibyśmy też, jak wysoko zaszliśmy. We mgle człowiek głupieje. Wysokość trzeba sobie wyobrazić, a odległość mierzyć czasem. Trasa z Ustrzyk Górnych na Połoninę Caryńską nie jest długa, ale wymaga dobrej kondycji, fot. Karolina Tomas Mieli rację. Na szczycie Połoniny Caryńskiej (1297 m wiatr przeciska się przez każdą szczelinę w ubraniu. Zamiast widoków podziwiam przesuwające się powietrze. Widzę je, mogę zanurzyć w nim dłoń. Zaczepiło się na rzęsach i włosach, zamroziło ich końcówki. Co z tego, że wzrok nie sięga dalej niż kilka metrów, satysfakcja ze zdobycia szczytu smakuje jak zwykle. Przed nami niecała godzina zejścia. Może trochę więcej – stawiamy kroki bardzo ostrożnie, żeby błoto nie skróciło tego czasu o połowę. Aura odstraszyła nie tylko większość turystów, ale też wszystkich przewoźników, którzy zwykle czekają przy zejściach ze szlaków. Jesteśmy w Brzegach Górnych, samochód – prawie 10 km dalej. Maszerując, próbujemy zatrzymać każdy z przejeżdżających samochodów. Udaje się za trzecim razem, kilka kilometrów dalej. Połonina Wetlińska: trasa z Brzegów Górnych Dwa dni później na parkingu w Brzegach Górnych nie ma wolnych miejsc. Sznur samochodów ciągnie się wzdłuż szosy. Za niewielką opłatą możemy zaparkować na prywatnej działce, służącej częściowo za pole namiotowe. Mgła opadła, słońce osusza ścieżki, a do kasy przed wejściem na szlak ustawiła się kolejka. Podejście od strony Berehów jest strome właściwie od samego początku. Miarowym krokiem, bez pośpiechu docieramy do zielonego zbocza, z którego rozciąga się wspaniały widok na całą okolicę. To idealne miejsce na przerwę, zwłaszcza że dalej ścieżka jest coraz bardziej stroma. Jestem przekonana, że od razu za tym wzniesieniem zobaczę Chatkę Puchatka (1228 m legendarne schronisko, uznawane za jedno z ciekawszych miejsc w Bieszczadach. Rozczarowanie osładza szeroka panorama – od razu zapominam o wysiłku. Chatka Puchatka na Połoninie Wetlińskiej, fot. Karolina Tomas Chatka Puchatka – koniec legendy? W latach 50. ubiegłego stulecia na Połoninie Wetlińskiej stanął wojskowy punkt obserwacyjny. Niedługo potem przejęło go PTTK. Nigdy nie było tu luksusów w postaci bieżącej wody, kanalizacji czy elektryczności. Mimo to chętnych na jedno z 20 miejsc noclegowych nie brakowało. Klimat tworzą przecież ludzie, a Chatką przez lata opiekował się Ludwik Pińczuk – legenda Bieszczad, w tych rejonach po prostu Lutek. Dwa lata temu schronisko znalazło się w rękach Bieszczadzkiego Parku Narodowego. Na początku tego roku zamknięto je do odwołania z powodu choroby ajenta. Od kwietnia drzwi Chatki znów stoją otworem. W cieple czterech ścian można zjeść własny posiłek, kupić wrzątek, kawę i herbatę. Ale nie można już przenocować, chyba że w sytuacjach awaryjnych. Jaka przyszłość czeka najwyżej położone bieszczadzkie schronisko? Czas pokaże, na razie wiadomo, że w planach jest przebudowa. Wciąż ma służyć turystom, ale prawdopodobnie jako ośrodek edukacji przyrodniczej. Grzbietem połoniny Chatka nie jest dziś naszym celem. Planujemy przejść całym grzbietem Połoniny Wetlińskiej. Tłum przy niewielkim gmachu chwilowo studzi zapał, ale nie wszyscy powędrują dalej. Stracą to, za co kocham Bieszczady. Spacer połoninami nie jest tak męczący jak wspinaczka, a przestrzeń przywraca zduszony codziennością wewnętrzny spokój. To nie są wysokie góry, nie chodzi się tu po rekordy czy adrenalinę. To przede wszystkim spotkania z przyrodą – takich krajobrazów na próżno szukać w Tatrach, Pieninach, a nawet w innych częściach Beskidów. Bieszczady mają charakterystyczny układ pięter roślinnych: najniżej pogórze, dalej lasy regla dolnego, a powyżej 1200 m – połoniny. To nic innego jak całe połacie ubogiej murawy. Przez suche i ciepłe wiatry z południa nie wykształcił się tu świerkowy regiel górny. Ale do rozległości bieszczadzkich połonin rękę przyłożył człowiek. Przez kilka stuleci wypalano tutejsze lasy i wycinano zarośla, żeby powiększyć pastwiska. Choć ten wyjątkowy krajobraz w pewnym stopniu ukształtowali ludzie, dziś do Bieszczad przylgnęło miano najdzikszych gór w Polsce. Smerek Do Przełęczy Orłowicza (1099 m maszerujemy jeszcze w dość licznym gronie. Nic dziwnego – ten odcinek jest zaliczany do najpiękniejszych tras widokowych w Bieszczadach. Na przełęczy szlak się rozwidla. Można odbić tu w kierunku Wetliny, Zatwarnicy lub Jaworca. My wybieramy czerwony szlak na Smerek (1222 m Od szczytu dzieli nas 20 minut marszu, od wsi o tej samej nazwie – dodatkowe dwie godziny. Smerek ma dwa wierzchołki. Szlak wiedzie tylko na niższy, z kilkoma ławkami przy metalowym krzyżu. Według niektórych źródeł ustawiono go tu, by upamiętnić śmierć turysty rażonego piorunem. Przykręcona do konstrukcji tabliczka informuje, że krzyż postawiono dla uczczenia 600-lecia archidiecezji przemyskiej. Do wsi schodzimy szybciej, niż się spodziewaliśmy. Z ulgą dostrzegamy busiki czekające na turystów. W słońcu wszystko wygląda inaczej. Czy lepiej? We mgle niewiele widać, ale góry można mieć prawie na wyłączność. Przy dobrej pogodzie widokami trzeba się dzielić. Bieszczadzkie połoniny praktycznie W 2017 r. sezon letni skończył się 13 listopada, do tego dnia pobierane były opłaty za wejście na szlak. W okresie zimowym wstęp jest bezpłatny. W sezonie zimowym dla własnego bezpieczeństwa warto zgłosić planowaną trasę wędrówki w lokalnym oddziale GOPR-u. W Bieszczadach telefon może zalogować się do ukraińskiej sieci, czasami całkowicie traci zasięg. Poruszanie się po szlakach i ścieżkach w Bieszczadzkim Parku Narodowym dozwolone jest wyłącznie od świtu do zmierzchu. Trasę trzeba więc zaplanować tak, by przed zmrokiem wrócić do miejsca zakwaterowania. Na terenie BdPN biwakować wolno tylko w dwóch miejscach: na polu namiotowym w Bereżkach i kempingu Górna Wetlinka. W Chatce Puchatka można zjeść własny prowiant, kupić kawę, herbatę i wrzątek. Noclegi możliwe są tylko w sytuacjach wyjątkowych. Na teren BdPN nie można wprowadzać psów (zakaz nie dotyczy psów asystujących osobom z niepełnosprawnościami). Więcej informacji na stronie Bieszczadzkiego Parku Narodowego: Jesteś osobą niezależną, samodzielną, świadomą swoich potrzeb i wyborów. Nie zadowala Cię typowe życie promowane w prasie i telewizji, szukasz własnej drogi. Znasz bieżące trendy, lecz nie jesteś ich niewolnikiem. Gdy większość turystów tłoczy się w Tatrach, Ty wybierasz spokojniejsze Bieszczady. Lecz nawet tutaj poszukujesz raczej miejsc i szlaków, gdzie unikniesz ścisku, hałasu i przekrzykujących się dzieci. Doskonale to rozumiemy, dlatego nasza propozycja dla Ciebie na Bieszczady, to Tarnica zdobywana od mało popularnej strony, ścieżka rowerowa, na której nie spotkasz prawie nikogo oraz długa, monotonna wędrówka do samego końca polskich Bieszczadów, w czasie której towarzyszyć Ci będą tylko ptaki, świeże powietrze i własne myśli. 1. Wejdź na Tarnicę z Mucznego przez Bukowe Berdo Tarnica należy do zaszczytnego grona jednego z 28 szczytów Korony Gór Polski i jest najwyższym szczytem w polskich Bieszczadach. Nic dziwnego, że każdy, kto wybiera się na bieszczadzkie szlaki, chciałby ją zdobyć. Zdecydowana większość turystów wybiera najkrótsze i najszybsze wejście z Wołosatego. I właśnie dlatego Tobie tego wejścia nie polecamy. Zdecydowanie warto włożyć trochę wysiłku i zaplanować sobie marsz z miejscowości Muczne. Stąd mniej osób wychodzi na szlak. Muczne leży na uboczu i jeśli tam nie nocujesz, to ciężko się do niego dostać busem z Ustrzyk Górnych. W dodatku trasa, którą proponujemy, zakłada powrót tą samą drogą, czego - ponownie - wiele osób nie lubi. My jednak z doświadczenia wiemy, że wejście z Mucznego przez Bukowe Berdo na Tarnicę to jedna z najprzyjemniejszych wycieczek, jakie można zrobić sobie w Bieszczadach. Widoki po drodze są oszałamiające - widać stąd całą panoramę Bieszczadów! 2. Wybierz się na wycieczkę rowerem u podnóży Otrytu Jeśli planujesz zabrać ze sobą rower lub będziesz mieć możliwość, aby go wypożyczyć, to proponujemy Ci wycieczkę do miejsca, którego wiele osób wciąż jeszcze nie odkryło. Sami zdziwiliśmy się, że we wrześniu, przy fantastycznej pogodzie, nie spotkaliśmy tu nikogo. Jak to możliwe? Zdradzimy Ci tę tajemnicę i wyślemy Cię na trasę u podnóżu Otrytu, tuż nad wijącym się ślimakiem Sanem. Wycieczkę zaczniesz z miejscowości Rajskie, ruszysz w kierunku rezerwatu Krywe i będziesz samotnie jechać tak długo, jak długo Ci się spodoba. Podnóże Otrytu i sam Otryt to wciąż nieodkryty zakamarek Bieszczadów. Coś w sam raz dla indywidualistów i osób lubiących szukać miejsc, do których wielu wciąż jeszcze nie dotarło. 3. Wędruj na Małą i Wielką Rawkę - dwie wspaniałe połoniny W Bieszczadach wędruje się głównie po połoninach. Najpopularniejsze z nich to Caryńska i Wetlińska. I właśnie dlatego my polecamy Ci leżące równolegle do nich - niejako po drugiej stronie drogi - połoniny ze szczytami Małej i Wielkiej Rawki. Panuje na nich zdecydowanie mniejszy ruch, a widoki z góry są równie oszałamiające. Mała i Wielka Rawka leżą w jednym paśmie, dlatego na górę wchodzisz tylko raz. Z Wielkiej Rawki możesz pójść dalej na tzw. Trójstyk granic, gdzie spotykają się Polska, Słowacja i Ukraina. Musisz tylko uważać, żeby nie przekraczać ukraińskiej granicy. To opcja nie tylko dla osób podziwiających ładne widoki, ale także dla tych szukających nietypowych miejsc w Bieszczadach. 4. Zapuść się w bieszczadzki worek - do źródeł Sanu i granicy Unii Europejskiej To propozycja dla wybranych. Musisz naprawdę lubić siebie, żeby chcieć spędzić ze sobą czas w drodze, która w obie strony może Ci zająć nawet do 8 godzin. Bieszczadzki worek to najbardziej dzika część Bieszczadów, kiedyś objęta tzw. Zoną - czyli strefą przygraniczną, rozciągającą się na 20 km. Wejście w te rejony było zakazane i... niebezpieczne. Dziś jest tu wyznaczony Szlak „do źródeł Sanu”. Trasa jest nie tyle trudna, ile żmudna. Idzie się długo przez las bez spektakularnych widoków. Miniesz ruiny pałacu, cmentarz, granicę Unii Europejskiej, źródło Sanu i groby hrabiostwa Stroińskich - ostatnich właścicieli Sianek, które mogłoby być dziś drugim Zakopanem. Niestety nie dotrwało do dziś. 5. Spędź wieczór z muzyką na żywo Jeśli po Bieszczadach zdecydujesz się podróżować w pojedynkę, to wieczory polecam Ci spędzić w jednej z bieszczadzkich knajp, gdzie w sezonie niemal codziennie grana jest muzyka na żywo. Żeby zorientować się w repertuarze, najlepiej śledzić miejscowe tablice ogłoszeń lub zajrzeć do internetu. Nas wyjątkowym klimatem urzekła Oberża Zakapior w Polańczyku. I choć sam Polańczyk w ogóle nie kojarzy nam się z Bieszczadami, to wchodząc do knajpy człowiek przenosi się w czasie. Zewsząd otaczają go obrazy bieszczadzkich zakapiorów, a potem na stołach zapalane są świece, gaśnie światło i zaczyna się koncert. Ludzie usadzani są przy wspólnych ławach. Zamawiają jedzenie i picie i wszyscy razem słuchają bieszczadzkiej muzyki. Takie wieczory polecam Ci gorąco! Co jeszcze warto zobaczyć w Bieszczadach? Wszystkie powyższe propozycje szczegółowo opisaliśmy w przewodniku „Ruszaj w Bieszczady”. Do każdej wycieczki dodaliśmy mapę, informacje praktyczne podane w przejrzystej tabeli oraz ciekawostki i historie, które uprzyjemnią Ci trasy wędrówek. To jednak tylko kilka z kilkunastu propozycji miejsc, jakie polecamy Ci w Bieszczadach. W przewodniku zaplanowaliśmy dla Ciebie 14 dni, dobierając atrakcje do pogody i Twojego samopoczucia. Jesteśmy przekonani, że będzie to dopiero początek Twojej przygody z Bieszczadami. W drodze na pewno spotkasz osoby, które zdradzą Ci także swoje miejsca w Bieszczadach. Zapisuj je skrupulatnie. Z doświadczenia wiemy, że wrócisz tu nie raz. DARMOWY ROZDZIAŁ DLA CIEBIE [product id="2, 66"] Z tą książką poczujesz się pewnie w górach. W każdym z 14 rozdziałów książki znajdziesz: PLAN wycieczki na 1 dzień - sprawdzony i zweryfikowany przez nas MAPĘ z trasą zwiedzania, szlaku, atrakcjami ZAPOWIEDŹ, która zachęci Cię do ruszenia w drogę PARKINGI, toalety, punkty widokowe i kierunek marszu PORADY i wskazówki jak zorganizować taką udaną wycieczkę ZDJĘCIA z bieszczadzkich szlaków