Donald Tusk. · March 11, 2022 ·. Tylko nie mówcie jej proszę, że ostrzejsze sankcje byłyby zbyt kosztowne dla Europy! Tłumaczenia w kontekście hasła "więc nie mówcie" z polskiego na angielski od Reverso Context: Plus Leslie i Donna, więc nie mówcie nikomu. Tłumaczenie Context Korektor Synonimy Koniugacja Koniugacja Documents Słownik Collaborative Dictionary Gramatyka Expressio Reverso Corporate Informacje o Nie mówcie, że nie mamy niczego - 12238812950 w archiwum Allegro. Data zakończenia 2022-09-29 - cena 35,02 zł stad taki temat bo pisze w nim o sobie. mam juz synka a wrecz chorobliwie pragne miec coreczke. tylko niestety nic nie da mi gwarancji urodzenia corki a probowac trzeba bo lata uciekaja. jak to Wchodzę w tabelę, patrzę, jesteśmy za Anglią, Węgrami, Albanią. Tylko przed San Marino i Andorą. A bo terminarz! No nie był dla nas najłatwiejszy. Natomiast czy można mieć pełne przekonanie, że na koniec ten układ się zmieni i wyprzedzimy choćby Albańczyków i Węgrów? Raczej niezbyt. Wszyscy mówią, że ta kadra ma się zgrać. Po pierwsze – rzygam tym. Ciągle słyszę Ten temat jest archiwizowany i nie można dodawać nowych odpowiedzi. chyba znow trafilam na dupka! faceci lepiej nic nie mowcie niz macie klamac! Przez Gość i znowu to samo, Kwiecień 7, 2008 w A wy patrzcie, nie dowierzajcie, mówcie, że chu*a warte - zachęca Filip, twierdząc, że negatywne komentarze jedynie go motywują. W teledysku zabrakło synchronizacji dźwięku z obrazem, ale Nie mówcie nikomu, że trzymam Malucha w domu. prod. 2016Krótki film dokumentalny autorstwa Filminati przy współpracy z marką ubraniową 125pe/126pe ( sklep.12 Polubienia: 1.1K,Film użytkownika Klaudia Kroczek (@kroczkaa) na TikToku: „Nie mówcie, że nie #fyp”.dźwięk oryginalny - Klaudia Kroczek. Zobacz 6 odpowiedzi na pytanie: I nie mówcie mi, że to nie jest fajne. Pytania . Wszystkie pytania; Sondy&Ankiety; Kategorie . Szkoła - zapytaj eksperta (1892) rhyF. Typ: KsiążkaAutorzy: Thein MadelaineWydanie: 2017-10-26Oprawa: OTISBN: 9788308064245Liczba stron: 584Wydawnictwo: LITERACKIE KRAKOW Waga: kg Nominowana do Nagrody Bookera powieść kanadyjskiej pisarki, której talent zachwycił samą Alice opuścił nas dwukrotnie w ciągu jednego roku. Po raz pierwszy, aby zakończyć swoje małżeństwo, i po raz drugi, gdy odebrał sobie życie. Przyczyny rodzinnej tragedii, która stała się udziałem Marie Jiang, sięgają głęboko w przeszłość, a o ich odkryciu zadecyduje przypadek. Marie, nauczycielka matematyki w Vancouver, pochodzi z rodziny chińskich emigrantów. Wiele faktów z życia swoich bliskich pozna jednak dopiero dzięki obcej osobie – studentce z Pekinu, która uciekła do Kanady po masakrze na placu Tiananmen. Dowie się między innymi, że ojciec był studentem konserwatorium w Szanghaju. Dlaczego nigdy jej o tym nie opowiedział? Dlaczego w ich domu nie było fortepianu, na którym ponoć grał po mistrzowsku? Rodzinna historia, którą Marie powoli składa z okruchów wspomnień i świadectw różnych osób, okazuje się być kłębkiem skomplikowanych relacji uczuciowych i wielu dramatów, rozgrywających się w cieniu, ale i w bezpośrednim następstwie, totalitarnej polityki Mao Zedonga. Epicka i liryczna, zbudowana kunsztownie niczym sonaty Bacha, które pobrzmiewają na wielu jej stronach, melancholijna i pełna humoru oraz ciepła powieść Madeleine Thien jest uważana za jedno z najważniejszych wydarzeń 2016 zaskoczona przejrzystością jej stylu, łatwością, z jaką pisze, i swego rodzaju emocjonalną MunroMadeleine Thien to poważna i utalentowana pisarska. Ze współczuciem i skrupulatną precyzją opisuje życie zwykłych ludzi kształtowane przez nadzwyczajne polityczne wydarzenia. Podobnie jak piękny i złożony utwór muzyczny narracja w tej powieści odkrywa z wolna kolejne warstwy, powracając co chwilę do centralnych motywów rodziny, pamięci i JianJest to poruszające i niezwykłe wyobrażenie XX-wiecznej tragedii chińskiego narodu i zasługuje na to, żeby przypieczętować rangę Thien jako ważnej i przykuwającej uwagę autorki.„The Guardian”Elegijna i wielowymiarowa… Ta powieść to rasowy „page-turner”, literacka kondensacja XX-wiecznej historii Chin.„The Sun Times”Nie będzie przesadą stwierdzenie, że lektura tej książki nasuwa silne skojarzenia z wielką rosyjską klasyką: Dostojewskim, Pasternakiem i Sołżenicynem… Sztuka opowiadania na mistrzowskim poziomie.„The Vancouver Sun”Madeleine Thien (ur. 1974) – kanadyjska pisarka o chińsko-malezyjskich korzeniach, autorka powieści i opowiadań. Laureatka wielu prestiżowych wyróżnień, Canadian Authors Association Award, Kiriyama Pacific Rim Book Prize. Jest uważana za najlepiej zapowiadającą się autorkę młodego pokolenia w Kanadzie, jej debiut zachwycił Alice Munro, która uznała Thien za „wyjątkową pisarkę”. Studiowała taniec współczesny i literaturę. Mieszka w Montrealu. Z Wiesławem Słowikiem SJ, duszpasterzem Polonii australijskiej, rozmawia Józef Augustyn SJ Jak wyglądały egzaminy przed państwową komisją? Egzaminy na zakończenie kolejnych klas były pisemne. Zdawaliśmy je gładko w ramach tak zwanego Uniwersytetu Robotniczego. Byliśmy przecież doskonale przygotowani. Gorzej było z maturą. To był bardzo trudny egzamin. Zdawało się materiał z każdego przedmiotu i ze wszystkich klas. Wiedzę mieliśmy, ale egzaminatorzy nie pytali nas po to, by ją sprawdzić. Wielu, zwłaszcza nauczyciele mężczyźni, chcieli nas po prostu oblać. To była walka ideowa. Pamiętam, że na egzaminie maturalnym z chemii jeden z kuratorów po serii różnych pytań kazał mi przedstawić proces produkcji piwa. Ja z chemii byłem bardzo dobry, więc wszystko ładnie mu powiedziałem, po czym usłyszałem: „Zdasz, jeśli mi powiesz, co jest najpożywniejsze w piwie”, a wyraźnie był pod wpływem tegoż piwa. Ja mówię: „Skrobia”. „A gdzie ta skrobia jest w tym piwie?” „Jak gdzie? No w piwie” – odpowiadam. „Nie w piwie. W pianie, proszę pana, i dlatego nie wolno tej piany zdmuchiwać”. I zdał Ojciec? Zdałem, ale jako jeden z nielicznych. Było nas jak wspomniałem dwudziestu, a zaliczyło tylko trzech. Komisja obradowała kilka godzin. Z sali co chwilę wychodziły zapłakane egzaminatorki. Z żalem mówiły, że jeszcze nigdy zdający tak dobrze nie odpowiadali, a oni chcą nas oblać. Spodziewaliśmy się tego. Ojcowie nas na to przygotowywali. Ci, którzy nie zdali matury w Rzeszowie, parę miesięcy później bez problemu zdali ją przed komisją w Krakowie. Kolejny etap w jezuickiej formacji to studia filozoficzne. Mieliśmy je rozpocząć na Wydziale Filozoficznym Towarzystwa Jezusowego w Krakowie. Obawialiśmy się tego trochę, bo wykłady z filozofii były wtedy prowadzone po łacinie, a my mieliśmy w tym względzie niewielkie braki. Przez wakacje uczyliśmy się więc łaciny. Z tego okresu pamiętam też atmosferę ogromnej niepewności. Władze komunistyczne chciały bowiem mieć wpływ na kształt naszych studiów, na program nauczania. W przeciwnym razie groziły, że zamkną wydział. Prymas się oczywiście nie zgodził i przygotowywaliśmy się na likwidację naszej uczelni, na to, że przyjdą i wyrzucą nas na ulicę. Takie rzeczy zdarzały się przecież wcześniej. Wydział jednak nie został zamknięty? Nie, ale zamiast tego w październiku 1964 roku dwudziestu czterech z trzydziestu kleryków dostało powołanie do wojska. To było ogromne zaskoczenie, ale z drugiej strony ulga, że nas nie zamkną. W ciągu dziesięciu dni mieliśmy dotrzeć do naszych jednostek, każdy gdzie indziej i w innym terminie. Zaczęliśmy się więc pakować, żegnać, codziennie odprowadzaliśmy kogoś na dworzec i z każdym dniem odprowadzających było coraz mniej. Ja dostałem powołanie do jednostki w Unieściu, niedaleko Mielna Koszalińskiego. To wzbudziło zainteresowanie jednego z naszych niedoszłych wykładowców, ojca Franciszka Bargieła SJ, ponieważ do Mielna jeździł on w odwiedziny do ks. Kazimierza Zielińskiego, eksjezuity. I u niego kazał mi się zatrzymać w drodze do jednostki. Z Krakowa dojechałem do Koszalina, a ponieważ miałem jeszcze trochę czasu, chciałem w koszalińskiej jednostce odwiedzić Stanisława Dolańskiego SJ, który był tam już od kilku dni. Oczywiście wartownik mnie nie wpuścił, a gdy mu powiedziałem, że też idę do wojska, zapytał gdzie. Jak się dowiedział, powiedział tylko: „O, to karna jednostka, dadzą ci tam popalić”. Z Koszalina pojechałem do Mielna, przywitałem się z morzem i poszedłem do ks. Zielińskiego, a on mi mówi, żebym ściągnął sutannę. Bo my oczywiście wszyscy chodziliśmy w sutannach. To był nasz codzienny strój. Jednak idąc do jednostki – za radą ks. Zielińskiego – by nie prowokować od samego początku, zdjąłem ją. W jednostce pierwsze, co mnie uderzyło, to wulgarny język. To był dla mnie szok. Szybko się zorientowałem, że są tam sami kryminaliści, od dowódcy po szeregowych. Przybyłem w wyznaczonym terminie, ale okazało się, że jestem spóźniony, gdyż wszyscy już są. Zaczęły się pytania dowódcy, dlaczego tak późno, skąd się wziąłem, ile mam klas… Gdy powiedziałem, że mam maturę, nie wierzył. Powiedział dosłownie: „To co wy tu, k… robicie?”. A potem dodał: „Słowik, nie mówicie nikomu, że macie maturę, a ja was zrobię moim sekretarzem”. Jednym z moich zadań było pisanie dowódcy wypracowań, na przykład na temat Lalki Bolesława Prusa, bo dowódcy kazali robić maturę, a on był – jak mówił – dzieckiem pułku i o co chodzi w Lalce nie wiedział. Potem pisałem też kapralom listy do dziewczyn. Zresztą to nie były jedyne dziwne rzeczy, które tam robiłem. Śpiewałem też w różnych przedstawieniach, między innymi w przygotowywanym z okazji zbliżającego się millennium chrztu państwa polskiego, które przez władze obchodzone było jako millennium powstania państwa polskiego. To przedstawienie odbyło się także w dniu mojej przysięgi, na którą niespodziewanie przyjechał ze Starej Wsi mój ojciec. Był bardzo dumny, bo chociaż jeden jego syn poszedł do wojska. Kiedy jednak zobaczył mnie, jak śpiewam miłosny duet z żoną dowódcy – kleryk jezuicki – zaniemówił. Czy faktycznie dali tam Ojcu „popalić”, jak straszył Ojca wartownik w Koszalinie? Były chwile, że nie pamiętałem, jak się nazywam, dosłownie. Przez trzy – cztery godziny maszerowaliśmy na przykład w deszczu, a kapral, któremu słoń nadepnął na ucho, uczył nas śpiewu, wydzierając się każdemu do ucha. Albo budzono nas kilka razy w nocy i musieliśmy się przeczołgać w terenie, na przykład po wydmach. Po takiej „wycieczce” z butów wylewaliśmy krew zmieszaną z piachem. Cytaty z MisiaNajlepsze cytaty z MisiaCytaty MiśKliknij w wybrany cytat, aby go skopiowaćNajlepsze cytaty z MisiaPrzygotowałam dla Was duża kolekcję najlepszych cytatów z Misia. Poniżej znajdziecie najlepsze sentencje, które są czasami pozytywne a czasami smutne. Znajdziecie też piękne aforyzmy, inspirujące hasła oraz motywujące złote się nimi ze swoimi w wybrany cytat, aby go skopiować“Kawa i wuzetka są obowiązkowe dla każdego! Bijemy się o Złotą Patelnię!“Każdy kilogram obywatela z wyższym wykształceniem szczególnym dobrem narodu.”“Jak byłem młody to też byłem Murzynem i też grałem w kosza.”“Panie kierowniku! Oczko mu się odlepiło, temu misiu!“Staszek! Staszek strasznie ciebie przepraszam, ale czy mógłbyś mnie przepchnąć wannę?“Palacz: Pani kierowniczko, czy ja palę? Ja palę cały czas, na okrągło! (odpalając papieros od papierosa)“Najmocniej panią przepraszam, ale chciałem zapytać, o której odlatuje dzisiaj ten do Londynu 11:05?“Ja w twoim wieku nie jadłam!“Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima, to musi być zimno!“Marysia bier kubełko, wyngiel przywieźli!“Sam pan może zmierzyć, jeśli milicji pan nie panie milicjancie, on we wszystko wierzy! Bóg mnie pokarał takim głupim chłopem!“Cholera jasna! Won mi tu stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Panie! Tu nie jest salon damsko–męski! Tu jest kiosk RUCH–u! Ja… Ja tu mięso mam!“Jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego. Który to kraj ma być może nawet tam i swoje … plusy. Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów!“Uwaga chłopaki! A teraz zaśpiewamy naszą ulubioną piosenkę: ”Raz, dwa. Raz, dwa, trzy. Pięć, Sześć, Siedem, Osiem…”“Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie, skąd się wziąłem?! Jestem Wesoły Romek! Mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz! Powtarzam zatem jeszcze raz: jestem Wesoły Romek! Mam…“Kierownik szatni: Niech pan nie krzyczy na naszego pracownika. Ja tutaj jestem kierownikiem tej szatni! Nie mamy pańskiego płaszcza i co pan nam zrobi?Szatniarz (do kierownika): Cham się uprze i mu daj. No skąd ja wezmę, jak nie mam!“Wczoraj jechałem tędy, tych domów jeszcze nie mówicie? A gdyby tutaj staruszka przechodziła do domu starców, a tego domu wczoraj by jeszcze nie było, a dzisiaj już by był, to wy byście staruszkę przejechali, tak? A to być może wasza matka!Jak ja mogę przejechać matkę na szosie, jak moja matka siedzi z tyłu?Halo, tu ”Brzoza”, tu ”Brzoza”! Źle cię słyszę! Powtarzam, powiedział, że matka siedzi z tyłu… ”Matka siedzi z tyłu!” Tak powiedział!“Klient w krawacie jest mniej awanturujący się.”“Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy, i prawda ekranu, która mówi: ”Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera”. Zróbcie mi przebitkę zająca na gruszy… Nie, nie! Zamieńcie go na psa! Zamieńcie go na psa. Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom z pańskiego dworu. Niech on nie miauczy…“Ale Londyn? Miasto w co mi pan nic nie mówi?!“Babciu, ja będę za heroda!Nie możesz być herodem bo jesteś za młody!To herod nigdy nie był młody?Nie!“Debil! Tradycja to jest… coś jest przy porwaniach samolotu, jak bandyta porywa samolot to możemy go żądać z powrotem, właśnie na zasadzie tej tradycji. To stara tradycja, jeszcze od początku lotnictwa.“Nie mogę wysłać tej depeszy! Nie ma takiego miasta ? Lądyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój, tak…“Szybko, szybko, ustawcie ich tu w kolejce, musi być jakieś życie na osiedlu!“Milicjant do więźnia w toalecie: No, długo jeszcze będziecie siedzieć?!Więzień: Piętnaście lat, ale będę apelował.”“Przepraszamy. Taras widokowy nieczynny. Najbliższy czynny taras widokowy dla odprowadzających we Wrocławiu!“Patrz synku, tak wygląda baleron.”“Bardzo porządna co robić?“Właśnie do ciebie dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nie mogę z tobą rozmawiać.”“Słuszną linię ma nasza partia.”“Z twarzy podobny zupełnie do nikogo.”“Czasem aż oczy bolą patrzeć, jak się przemęcza dla naszego klubu, prezes Ochódzki Ryszard, naszego klubu ”Tęcza”. Ciągle pracuje! Wszystkiego przypilnuje i jeszcze inni, niektórzy, wtykają mu szpilki. To nie ludzie, to wilki! To mówiłem ja – Jarząbek Wacław, trener drugiej klasy. Niech żyje nam prezes sto lat! To jeszcze ja ? Jarząbek Wacław, bo w zeszłym tygodniu nie mówiłem, bo byłem chory. Mam zwolnienie. Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu. Niech żyje nam! To śpiewałem ja – Jarząbek.”“No co? Powąchajcie, powąchajcie! Co? Koń jest pijany, tak?!Koń?! To ona! Małe piwko wypiła, jak rany. No, pół piwka! W poniedziałek idzie na odwykówkę. Wszyje sobie, będzie miała spokój…Słuchajcie…Władzy bym nie kłamał!Taaa… Ten wasz koń, czy też wasza ona… nie dość, że pijana to jeszcze brudna!To, to fakt! Jest trochę fleja. Nie zawsze się umyje po robocie. Tu pan władza ma absolutnie rację!“Brygada młodzieżowa zobowiązuje się zaciągnąć wartę młodzieżową przy nowo zakupionych parówkach, dla uczczenia rocznicy powstania naszego przedsiębiorstwa.”“Nie bądźcie natrętni! Natrętny pasażer… O! A gdyby tu wasz synek z grupą stuosobową odlatywał i każdy z rodziców chciałby wejść, to jaki byłby tłok, sami widzicie i nie mówcie, że nie macie synka, bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić, czy nie ksiądz).”“Konie łby pospuszczać. Czy konie mnie słyszą?“Hej młody junaku, smutek zwalcz i strach, przecież na tym piachu za trzydzieści lat, przebiegnie z pewnością jasna, długa, prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska.”“Przyszedł z kobitą i szpanuje. No, kończ Władziu i robimy…“Wszystkie Ryśki to porządne chłopy.”“No i co tak grzebie? Jeszcze talerz przekręci!“Miś! Miś! Świńska rura nie miś! Pińcet złotych! Pińcet złotych dla mnie nie ma, a sam forsą sra!“Good morning! Ja… chciałbym… moje pieniądze… money… my money, tu umieścić… wasz bank… konto na hasło… Verstehen?“Panie Janie kochany. To kamyk dla pana z Jeleniej Góry. Yyy, z Jasnej Góry. Pan wie kto po nim stąpał?“Przyszłem wcześniej, gdyż nie miałem co robić.”“Zaraz odwiozą mnie do Tworek…“To jest miś na skalę naszych możliwości.”“Puree ze ma smalcu, z dżemem są puree!O, pani ja wiem co to jest. Ja przedtym 20 lat w innym teatrze też pracowałam. To tam jeden taki krytyk napisał, że na przedstawieniu, jak był to wyrwał sobie wszystkie włosy z pani myśli, że to też on?Nie, jakiś inny, tamten sobie już juz wyrwał.“Panie reżyserze kochany, ja to pana widziałam we wszystkich filmach, i polskich, i zagranicznych, i amerykańskich!“No ale… A ty skąd wiedziałaś, że mnie zastaniesz… przecież wiedziałaś, że po prostu i to przechodziłaś? Z tragarzami?“A skąd ja mam wiedzieć?! No chyba o pierwszej.“Parówkowym skrytożercom mówimy NIE! Tagi: ⭐ bareja cytaty, po co jest ten miś, mić cytaty lotnisko, miś teksty, cytaty z Misia Barei, miś cytaty z filmu, miś cytaty tradycja, miś cytaty jarząbek, miś cytaty tradycja, miś cytaty protokół zniszczenia, miś cytaty wujek dobra rada, miś cytaty matka cytaty z misia o tarasie widokowymO mnie Jestem doświadczoną kobietą, wróżką i numerologiem. Moja sprawność w interpretacji rozkładów kart tarota i uzupełnianie jej numerologią zadziwia często nawet mnie, stąd pewnie tak spore zainteresowanie moimi wróżbami. Oprócz wiedzy teoretycznej i praktycznej, wykazuję się również szczerością w moich wróżbach, dlatego masz pewność, że powiem Ci zawsze to co pokazały mi karty a nie to,co chcesz usłyszeć Zawsze stawiam na szczerość i prawdę rozkładając karty, ponieważ to zawsze popłaca. Więcej o mnie przeczytacie Państwo tutaj: o mnie W przypadku zainteresowania moimi wróżbami proszę o kontakt pod tym adresem e-mail: wrozka@ Lub za pomocą formularza kontaktowego na stronie zamów wróżbę. Pozdrawiam serdecznie. 4 maja przypada 37. rocznica premiery filmu Stanisława Barei, najpopularniejszej, obok „Rejsu” Marka Piwowskiego, polskiej komedii. Z tej okazji przypominamy 37. powiedzonek, ripost i dialogów z tego kultowego filmu. Pamiętacie je wszystkie? 1. Wszystkie Ryśki to porządne chłopy. 2. Z twarzy podobny zupełnie do nikogo. 3. Nie ma takiego miasta – Lądyn! Jest Lądek, Lądek Zdrój… 4. Ten człowiek w życiu słowa prawdy nie powiedział! 5. Jedziecie do stolicy kraju kapitalistycznego. Który to kraj ma być może nawet tam i swoje… plusy. Rozchodzi się jednak o to, żeby te plusy nie przesłoniły wam minusów! 6. Nie mieszajmy myślowo dwóch różnych systemów walutowych. Nie bądźmy peweksami! 7. – Ona jest bardzo dobra ta koncepcja, ale dlaczego on ma pruski mundur na sobie? – Pruski, bo to jest dziedzic pruski. – Mam napisane w scenopisie, wchodzi dziedzic pruski. – Pruski, Pruski, bo on się nazywa Pruski, Wawrzyniec Pruski, polski dziedzic! 8. Cholera jasna! Won mi tu stąd, jeden z drugim! Będzie mi tu kłaki rozrzucał! Panie! Tu nie jest salon damsko-męski! Tu jest kiosk Ruchu! Ja… Ja tu mięso mam! 9. Nie bądźcie natrętni! Natrętny pasażer… (Sprawdza hasło w podręczniku). O! A gdyby tu wasz synek z grupą stuosobową odlatywał i każdy z rodziców chciałby wejść, to jaki byłby tłok, sami widzicie i nie mówcie, że nie macie synka, bo w każdej chwili mieć możecie (sprawdzić, czy nie ksiądz). 10. Miś! Miś! Świńska rura nie miś! Pińcet złotych! Pińcet złotych dla mnie nie ma, a sam forsą sra! 11. Nic, panie kierowniku! Oczko mu się odlepiło. Temu misiu. 12. Kawa i wuzetka są obowiązkowe dla każdego! Bijemy się o „Złotą Patelnię”! 13. Otóż to, nikt nie wie po co, więc nie musisz się obawiać, że ktoś zapyta. Wiesz co robi ten miś?On odpowiada żywotnym potrzebom całego społeczeństwa. To jest miś na skalę naszych możliwości. Ty wiesz co my robimy tym misiem? My otwieramy oczy niedowiarkom. Patrzcie, mówimy, to nasze, przez nas wykonane i to nie jest nasze ostatnie słowo! I nikt nie ma prawa się przyczepić, bo to jest miś społeczny, w oparciu o sześć instytucji – który sobie zgnije, do jesieni na świeżym powietrzu, i co się wtedy zrobi? – Protokół zniszczenia. 14. Misiu, Misiu wymyśl coś. Ty jesteś taki mądry. 15. Trzeba dać napis, żeby wpuszczać tylko w krawatach. Klient w krawacie jest mniej awanturujący się. 16. Czy konie mnie słyszą?! 17. Ja rozumiem, że wam jest zimno, ale jak jest zima to musi być zimno, tak? Pani kierowniczko, takie jest odwieczne prawo natury! Czy ja palę? Pani kierowniczko! Ja palę przez cały czas! Na okrągło! 18. Parówkowym skrytożercom mówimy nie!!! 19. Straszne tu się chamstwo zjeżdża z całego świata. Kasza niedogotowana. Jedziemy do redakcji. 20. Każdy kilogram obywatela z wyższym wykształceniem szczególnym dobrem narodu. 21. Teraz jest wojna. Kto handluje, ten żyje. Jak sprzedam kaszankę, słoninę, rąbankę, to bimbru się też napiję. Spod serca, kap, kap, słonina i schab, salceson i dwa balerony… – Widzisz, synku? Tak wygląda baleron! 22. Właśnie do ciebie dzwonię, żeby ci powiedzieć, że nie mogę z tobą rozmawiać. 23. Hej młody Junaku, smutek zwalcz i strach. Przecież na tym piachu za 30 lat, przebiegnie z pewnością jasna długa prosta, szeroka jak morze Trasa Łazienkowska. I z brzegiem zepnie drugi brzeg, na którym twój ojciec legł! 24. – Jedźmy, jedźmy na te grzyby! Wio! Po drodze winko kupimy… Córeczka mi się urodziła to jest okazja! – Co, znowu? – Eeee… Ta co cztery lata temu. Dziecko jest dziecko – wypić zawsze można, nie? 25. Dzień dobry, cześć i czołem! Pytacie, skąd się wziąłem?! Jestem Wesoły Romek! Mam na przedmieściu domek, a w domku wodę, światło, gaz! Powtarzam zatem jeszcze raz: jestem Wesoły Romek! … 26. – [..] teraz mamy komputer. Może Pan pisać co tylko Pan chce to nie ma żadnego znaczenia. – Komputer? – Eeee, on się i tak zawsze pomyli przy dodawaniu, proszę pana. Nie było miesiąca, żeby się nie pomylił. 27. Jak byłem młody, to też byłem Murzynem i grałem w kosza. 28. – No ale… A ty skąd wiedziałaś, że mnie zastaniesz… przecież wiedziałaś, że wyjeżdżam. – Przechodziliśmy po prostu i wpadliśmy. – Jak to – przechodziłaś?!!! Z tragarzami? – Taa!! Przechodziliśmy. Z tragarzami. Bardzo cię polubiłem, chłopie. 29. Przyszłem wcześniej, gdyż nie miałem co robić. 30. Lądy i morza przemierzam, kulę ziemską z otwartym czołem. Polski mam paszport na sercu. Skąd, pytam, skąd go wziąłem? A wziąłem go z dumy i trudu, ze znoju codziennej pracy, ze stali, z żelaza, z węgla. A węgiel to koks, to antracyt. 31. Na każdą rzecz można patrzeć z dwóch stron. Jest prawda czasów, o których mówimy i prawda ekranu, która mówi: „Prasłowiańska grusza chroni w swych konarach plebejskiego uciekiniera”. Zróbcie mi przebitkę zająca na gruszy… Nie, nie! Zamieńcie go na psa! Zamieńcie go na psa. Niech on się odszczekuje swoim prześladowcom z pańskiego dworu. Niech on nie miauczy… 32. – Bardzo porządna dziewczyna. – Trudno, co robić. 33. – Przywieźli wyngiel! Wyngiel!! Wyngiel je we wiosce! – Wojna bedzie… Przed wojną tyz był. 34. No, kończ Władziu i robimy… 34. – Niech się pan, z łaski swojej, odchyli troszkę, bo ja nic nie widzę. – To niech pan idzie do lekarza, od oczów. 35. Proszę bardzo! Proszę! Nie zjem panu! … Proszę! 36. A nam co nie jest winien? Jak wtedy, co szklankę stłukł… Ja mu mówię, że szklanka cztery złote kosztuje, a on na to – „dobra, dobra…” – i nie zapłacił. 37. Łubu dubu, łubu dubu, niech żyje nam prezes naszego klubu. Niech żyje nam! To śpiewałem ja – Jarząbek. fot. Wikimedia/Hiuppo